poniedziałek, 4 października 2010

Ślimak

Dzisiaj T. przywiózł mi ze wsi pyszne eko warzywa i owoce oraz... swieże, jeszcze mokre orzechy (mrrrrau!) Po całym domu rozszedł się charakterystyczny zapach jesiennych jabłek, ziemi, tamtejszego domu... - zapach 'naszej' wsi, niezmiennie kojarzący mi się z dzieciństwem.
Stanowczo za rzadko tam bywam. Trzeba będzie to nadrobić - tymczasem w torbie z winogronami znalazłam maleńkiego ślimaka, który (niczego nieświadomy) przebył godzinną drogę samochodem do miasta. A ja zrobiłam mu kilka zdjęć.


Początkowo dzielnie eksplorował nowy dla niego teren mojego balkonu:



Potem zamknął się w sobie na winogronie:


I nawet jesienne słońce nie zdołało go zachęcić do wyjścia:

10 komentarzy:

  1. mmmm tak to napisałaś, że aż sama poczułam te wszystkie zapachy! I te zdjęcia... bardzo ślimakowi 'do twarzy' w tej odsłonie!

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczne zdjęcia :) Czułki slimakowe wygladają na nich genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drugie zdjęcie najbardziej mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne foty. Ja mam ślimakofobię. Nie wiem skąd mi się wzięła....

    OdpowiedzUsuń
  5. Slimak ,jak slimak-fajny,ale te twoje koty,misie i inne zwierzatka sa cudne!Serio pierwszy raz widze takie ciekawe i tak starannie zrobione prace!Podziw wielki:-)Pozdrawiam cieplo.Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki:)

    Ciekawe skąd ta ślimakofobia, Marta. Ja ślimaki bardzo lubię (nie jeść;))

    Aniu, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Popatrzeć lubię, często obserwujemy z Tomaszkiem na spacerze. Jednak do ręki bym nie wzięła, nawet przez skorupkę. Sama się z siebie śmieję, przecież mnie nie ugryzie :D

    OdpowiedzUsuń