czwartek, 17 listopada 2011

Matrioszka

A właściwie Czerwony Kapturek i wilk. 
Jak to często u mnie bywa - zaprzyjaźnieni. Bo wilk to po prostu druga natura Czerwonego Kapturka :)


A poza tym - ptaki. Śniły mi się przedwczoraj, wygrzebałam więc zdjęcie sprzed dwóch tygodni, ze spaceru z małym P. 
Obserwowaliśmy wtedy karmione w locie mewy... 



11 komentarzy:

  1. Matrioszka/kapturek- jak zwykle pierwsza klasa.. Zdjęcie CUDOWNE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem jak ty to robisz, ale twoje prace są idealne !

    OdpowiedzUsuń
  3. REWELACJA! zarówno Martioszka jak i fotka!

    Pozdrawiam, Jagodzinka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne są Twoje zdjęcia. A figurki są po prostu rewelacyjne i perfekcyjne w każdym calu. Uwielbiam! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to, druga natura? mnie tam uczono, że spotkanie czerwonego kapturka z wilkiem to symboliczne przedstawienie inicjacji seksualnej (pożeranie, w łózku) U Ciebie się tak przytulają, jak w wersji soft.
    Oczywiście przepięknie! a ja i tak czekam na tę owieczkę, która się podobno kiedyś suszyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brumm, mniej więcej to miałam na myśli :) Tyle że przedstawiłam to w wersji soft :D

    A owca dosycha na kaloryferze. Znając tempo mojej pracy, może i doczeka się pomalowania na Wielkanoc :o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten wilk to nie ma szans na połknięcie Czerwonego Kapturka ;-)
    Widać w pani pracach mnóstwo uczucia i pewnie dlatego takie idealne wychodzą.
    Mewy też cudne.

    OdpowiedzUsuń