Tym razem czarnowłosy aniołek w kaloszach - wersja jesienna i wersja zimowa:
Wersja zimowa od jesiennej różni się zamotaniem aniołka w szalik:
Tymczasem pochłonęła mnie glina - trafiłam do fajnej pracowni ceramicznej i pod okiem przemiłej instruktorki zgłębiam tajniki ceramicznej wiedzy. Do tej pory miałam jedynie do czynienia z glinkami schnącymi na powietrzu, ale prawdziwa glina to zupełnie inna historia. Czekam na pierwszy wypał miseczki i lampionu oraz drugi wypał poszkliwionego kotka. W pracowni zaopatrzyłam się też w białą glinę do domu, usiądę nad nią w wolnej chwili, mam nadzieję, że uda mi się dobrze ją wykorzystać.
A Wy chadzacie czasem na zajęcia ceramiczne? Opowiedzcie o swoim wrażeniach, bardzo jestem ciekawa.