Swiadomość noszenia na sobie własnego kota - bezcenne:>
Mówienie znajomym, z czego mam bransoletkę i patrzenie na ich miny - zabawne:)
Oto "surowe" kulki z sierści kota:
I kulki pomalowane farbami akrylowymi:
A oto gotowa bransoletka:
Za dodanie odwagi do przyznania się do kociego eksperymentu dziękuję Eight :D ;)
23 komentarze:
hahah
piękne :)
tzn piękny sam fakt wykorzystania kota ;p
mój ma za mało sierści ale i tak bym się na bransoletkę z kota chyba nie zabrała ;p
Wow.. szok :)
Gdybyś się nie przyznawała, myślałabym, że to zwykły filc ;)
Ale bransoletka wygląda pięknie :)
Już widzę te miny na wieść z czego jest bransoletka :D
A to dobre, przyznaję, że nie wpadłabym na taki sposób na wykorzystanie kota (a ile razy zdarzyło mi się narzekać na nadmiar sierści kociej w domu !!)
fantastyczny pomysł!Bransoletka piękna!
haha:D
pomysł świetny, a bransoletka prześliczna wyszła:)
Aaa.. a tak a propos kolorowania, to jakich konkretnie tych akryli używasz? Bo mam w planach sobie kupić jakoweś dobre, bo niedawno (egghmm.. prawie rok temu ;) ) zanabyłam swoje tanie akryle i takie średniawe są...
:))))) świetna :)))
Ciekawe co na Pan Kot?
:D No cudnie wyszło :D Myśmy w domu filcowali kłaczki z Bezy LOL - i nie gryzą :D Ale nie miałam czym zafarbować, a zwykłe wychodzą szare niefajne.
pomysł genialny:)szkoda że bransoletka nie mruczy jak kociak;)))
No nareszcie pokazałaś!
BOSKA JEST!!!!!!!!!
Bardzoooooo mi się podoba. Wymacam przy następnym spotkaniu, dobrze?:)
Chyba dałabym sobie możliwość pocierpienia z powodu gryzienia tej pięknej ozdoby. No i ... podobno koktajl z kota niektórzy robią. tak tylko słyszałam:)
super!!! :) Chyba dość długo trzeba było go czesać na takich rozmiarów bransoletkę ;)
bardzo oryginalny pomysł!!!! :)
:D
Hehe, dzięki;)
Pasiaku, używam farb lefrance & bourgeois, ale również wszelkich akrylowych artystycznych kupowanych w Empiku czy w sklepie dla plastyków.
Oj, o koktajlu z kota nie chcę nic wiedzieć;)
Nie musiałam czesać kocidła, bo kocidło było strzyżone na lato (to długowłosy pers jest;)
Dzis z koleżanką obwąchiwałysmy bransoletkę i nic a nic nie pachnie/śmierdzi:)
Marta, wymieklam... Bransoletka wyglada bosko!
padłam,że tak powiem z wrażenia:)
świetnie wyszło !!!!!!!!!!!!!!!
ja też raz ufilcowałam kulkę z Baltazara, ale jego sierść ma dużo pojedyńczych twardych włosów, które odstają i "gryzą". Słomka nie cierpi się czesać więc zbierałabym rok jej sierść na kulkę :):):):)
No i ta kulka wydała mi się taka szara ....
nawet rozmawiałam o tym z eight któregoś razu :)
bransa wyszła piękna, czy to kot czy owca cóż za różnica, jeśli kot nie cierpiał :):)
pokażę to dziewczynom z Fundacji Kocieżycie, które uwielbiają kocie drobiazgi :):):) Niektóre są bardzo konserwatywne hehehehehe
Serdecznie zapraszam do mnie po wyróżnienia :)
:)
Oliwko, moja kotka tez ma dużo pojedynczych, dość twardych włosów, najlepiej jakby się je "wyczesało" i filcowało tylko te miękkie, ale to już jest chyba jakas wyższa szkoła jazdy:)
Ula, dziekuję serdecznie za wyróżnienie:)
o jaaaaa. niexle zaszalałaś. :) z mojego kota tez by bylo troche kulek do bransoletki, ale bylyby rude :D poklon za pomysł !
o reeety O_o
a to Ci dopiero recykling! ahahaha
Sama nie wiem co o tym myśleć. Nic a nic mnie nie obrzydził ten pomysł... ale z drugiej strony mam mieszane uczucia czy bym z kotem tak blisko śmigała :P
buziole :*
Pomysłowe ;) Ale pominąwszy kocia sierść: obejrzałam Twojego bloga i Twoje prace, jestem absolutnie zachwycona, coś niesamowitego!!!!
Prześlij komentarz