sobota, 15 grudnia 2012

Kot anioł w szaliku

Korzystając z chwili lepszego samopoczucia (oj, cierpię okrutnie przez ostatni tydzień), wrzucam kolejne zdjęcie stwora z masy solnej :)



Opatulony w szalik stwór może śmiało mierzyć się z zimą. Ja natomiast od wczoraj leżę w łóżku i umieram. I oczywiście nie zrobię kartek świątecznych ani innych zaplanowanych wcześniej rzeczy. Zamiast cieszyć się przedświątecznym czasem, walczę z nudnościami, zawrotami głowy i innymi tego typu "kwiatkami". I wcale nie jestem w ciąży.

10 komentarze:

cassia.wu pisze...

Kot w szalu piękny. Zima mu nie straszna. A Tobie Martuś, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Mam nadzieję, że to tylko paskudny wirus. I że sobie pójdzie tak szybko, jak przyszedł. Kartkami i przygotowaniami się nie przejmuj, święta i tak bedą. Ważne, żebyś Ty się dobrze czuła. Ściskam Cię mocno, 3maj się

Lamarta pisze...

Dziękuję, Kasiu, na szczęście to tylko objawy "polekowe" i prędzej czy później wszystko wróci do normy, ale przyznam, ze już się doczekać tej normy nie mogę! :)

jagoda pisze...

fajny ma szalik, a Ty kuruj się i zdrowiej, żeby móc się cieszyć Świętami :)).

qlka pisze...

Mam nadzieję, że to nic poważnego! Uważaj na siebie!

Lamarta pisze...

Dzięki :)

Allienor pisze...

Zdrówka. Żeby przyszło jak najszybciej.

Yeshka pisze...

Dołączam się do życzeń :) Szybkiego powrotu do zdrowia, bo przecież święta idą :D P.S. Kot jest cudny :)

Lamarta pisze...

Dzięki :) Życzenia poskutkowały, jest mi coraz lepiej :)

moniFaktura pisze...

Mam nadzieje, ze u Ciebie juz lepiej :) Szalik kota miażdży!

Lamarta pisze...

Dziękuję :) Już jest ok :)